Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/12

Ta strona została przepisana.

Eyot: co się tyczę szpetnego mostu, to ani go nie spostrzegł, ani nawet nie pomyślał o nim, z wyjątkiem jednej chwili, w której (powiada nasz przyjaciel) nie widział szeregu świateł, biegnących w dół rzeki. Nakoniec zwrócił się ku drzwiom swego domu i wszedł do wnętrza; a kiedy zamknął za sobą drzwi, zniknęła pamięć tej świetnej logiki i sprytu, tak rozjaśniających niedawną dyskusyę; ze samej zaś dyskusyi nie pozostał ani ślad z wyjątkiem niejasnej nadziei, tak bardzo rozkosznej nadziei dni spokoju i wypoczynku, czystości i uśmiechniętej dobrotliwości.
W tym nastroju rzucił się na łóżko i według zwyczaju zasnął w ciągu dwóch minut; ale (wbrew swemu zwyczajowi) wkrótce potem ocknął się znowu i znalazł w tym stanie bezsenności, który przytrafia się nawet dobrze śpiącym ludziom; w stanie takim umysł ludzki jest nienaturalnie zaostrzony, a wszystkie nędzne sprawy, w jakieśmy się kiedykolwiek zamieszali, wszystkie potknięcia się i przegrane życia, wysuwają się uporczywie naprzód na udręczenie tego zaostrzonego umysłu.
W tym stanie leżał tak długo, (powiada nasz przyjaciel) aż w końcu zaczął w nim smakować: aż opowieść o jego własnej głupocie zaczęła go bawić, a zawiłości, czekające go, choć je widział jasno, zaczęły przybierać w jego umyśle postać zabawnej historyi.
Słyszał najpierw, jak uderzyła pierwsza godzina,