Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/129

Ta strona została przepisana.

kraju, schludne, czyste i ładne. Bo zaiste zanadto wstydziliśmy się samych siebie, pozwalając na to, żeby wyrabianie towarów, nawet na wielką skalę, miało stwarzać bodaj pozory spustoszenia i nędzy. Gospodynie, o których tylko co rozmawialiśmy, nauczyłyby nas robić lepiej. Tak mój przyjacielu.
Na to odezwałem się znowu ja:
— Ta strona jest niewątpliwie zmianą na lepsze. Ale jakkolwiek ujrzę wkrótce niektóre z waszych wsi, to mi powiedz jednak kilka słów o tem, jak wyglądają, abym był nieco przygotowany.
— Widziałeś pan może — odparł na to — znośny obraz wsi z końca dziewiętnastego wieku. Takie rzeczy istnieją.
— Widziałem kilka takich obrazów — odparłem.
— Otóż — rzekł Hammond — nasze wsi są podobne do najlepszych dawnych, przytem kościół lub miejsce zebrań stanowi główny budynek. Zauważ pan jeno, że nie posiadają żadnych oznak biedy, że nie ujrzysz pan malowniczej ruiny, której, prawdę mówiąc, malarze na to tylko używali, aby pokryć swą nieudolność rysowania architektury. Takie rzeczy nie podobają się nam, nawet jeżeli nie oznaczają nędzy. Podobnie jak ludzie wieków średnich lubimy wszystko czyste i dobrze utrzymane, porządne i błyszczące; tak robią zawsze ludzie, posiadający jakikolwiek zmysł potęgi architektury; wtedy bowiem wiedzą, że mogą mieć to