Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/131

Ta strona została przepisana.

Na to rzekłem znowu ja:
— Jedna rzecz, mojem zdaniem, nie godzi się z pańska nazwą „ogrodu“ dla całego kraju. Wspomniałeś pan o pustyniach i lasach, a ja sam oglądałem początek lasów Middlessexu i Essexu. Po cóż znosicie podobne rzeczy w ogrodzie? czyż to nie jest trwonieniem?
— Mój przyjacielu — odparł on na to — lubimy te szmaty dzikiej przyrody i możemy sobie na nie pozwolić, więc je mamy; nie stosuje się to do lasów, gdyż potrzebujemy wiele drzewa budulcowego, a należy przypuszczać, że będą go zarówno potrzebować i nasi synowie i nasi wnukowie. Co się zaś tyczę nazwy ogrodu, stosowanej do kraju, to słyszałem, że ongi miano w ogrodach zarośla krzakowe i skały: a jakkolwiek nie lubię sztucznych, to mogę pana zapewnić, że niektóre naturalne skały naszego ogrodu są warte widzenia. Udaj się pan tego lata ku północy i spojrzyj pan na Cumberland, oraz Westmoreland, — tam ujrzysz pan też pasące się owce, więc nie wydadzą się panu takiem marnotrawstwem, jak się panu zdaje; przynajmniej nie takiem, jak cieplarnie pod owoce, na które nie sezon w danej chwili. Idź pan i przyjrzyj się owczym perciom hen wysoko na stokach pomiędzy Ingleborowgh a Pen-y-Gwerit, i powiedz mi, że według pańskiego zdania marnujemy ziemię, nie wznosząc na niej fabryk dla rzeczy, których nikt nie potrze-