Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/181

Ta strona została przepisana.

— Trafiłeś w samo sedno, Dick — rzekł stary Hammend; właśnie dziecku podobna część naszej natury tworzy dzieła wyobraźni. Gdyśmy dziećmi, dni mijają tak wolno, iż się nam zdaje jakbyśmy mieli czas na wszystko.
Westchnął, potem uśmiechnął się i rzekł:
— Cieszmy się, żeśmy znowu odzyskali nasze dzieciństwo. Piję na zdrowie obecnych dni!
— Drugie dzieciństwo — rzekłem nizkim głosem, a potem zarumieniłem się z powodu swej podwójnej ordynarności i miałem nadzieję, że może nikt nie usłyszał moich słów. Lecz Hammond je usłyszał i zwracając się do mnie z uśmiechem, rzekł:
— Tak, bo i dlaczegożby nie? Co do mnie, ufam, że potrwa długo; że następny światowy okres rozumnego i nieszczęśliwego wieku męskiego, jeżeli ten ma nastąpić, poprowadzi nas szybko do trzeciego dzieciństwa: jeżeli ten właśnie wiek nie jest trzecim. Tymczasem, mój przyjacielu, powinieneś wiedzieć, że jesteśmy zbyt szczęśliwi, zarówno każdy z osobna, jak i wszyscy razem, aby martwić się tem, co ma nastąpić.
— Co do mnie — rzekła Klara — życzę sobie, abyśmy byli na tyle interesujący, aby kiedyś o nas pisano i malowano nas.

Dick odpowiedział na to słowami kochanka, których niepodobna w piśmie powtórzyć i potem znowu siedziliśmy czas jakiś spokojnie.