Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/202

Ta strona została przepisana.

w twarz z murem ognia, ukrytego przed nimi; wielu z obecnych, pomiędzy którymi znajdowało się mnóstwo kobiet, zdawało się, jak gdyby nadszedł już koniec świata. Zaledwie żołnierze ustawili się w powyżej opisany sposób, gdy, mówi naoczny świadek, oficer w błyszczącym mundurze na koniu wyjechał z szeregów południowych i odczytał coś z papieru, trzymanego w ręce; to coś bardzo nie wielu słyszało; potem dopiero dowiedziałem się, że był to dany nam rozkaz rozejścia i ostrzeżenie, że w razie nieposłuszeństwa ma upoważnienie do strzelania, czego nie omieszka uczynić. Tłum wziął to za jakieś wyzwanie i groźny pomruk rozległ się w powietrzu; potem nastąpiła chwila względnego milczenia, aż dopóki oficer nie cofnął się do szeregów żołnierzy. Byłem blizko brzegu tłumu, blizko żołnierzy, powiada naoczny świadek i spostrzegłem trzy małe maszyny wytaczane na front szeregów, które znałem jako mechaniczne armaty. Krzyknąłem więc: „Rzucaj cię się na ziemię! będą strzelać!“ Ale nikt nie był w stanie rzucić się na ziemię, gdyż tłum tak był nabity. Usłyszałem wydanie ostrego rozkazu i myślałem jeno o tem, co się ze mną stanie za chwilę; a potem zdało się, jak gdyby się ziemia roztwarła i piekło zapanowało pomiędzy nami. Nie będę na próżno usiłował odmalowania sceny, która się odegrała. Wśród gęstego tłumu, wykoszono głębokie zagony; umarli i konający pokryli ziemię, a piski,