Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/203

Ta strona została przepisana.

jęki i okrzyki przerażenia napełniły powietrze tak, iż zdawało się, że cały świat przedstawia tylko mord i śmierć. Ci z naszych uzbrojonych ludzi, którzy byli jeszcze nietknięci, krzyczeli dziko i zaczęli strzelać w żołnierzy. Kilku żołnierzy padło; widziałem, jak oficerowie chodzili wzdłuż szeregów, zachęcając do ponownego dania ognia; ale żołnierze przyjęli rozkaz uporczywem milczeniem i opuścili kolby swych strzelb. Tylko jeden sierżant podbiegł do piekielnej armaty i zaczął ją wprawiać w ruch, ale wysmukły młody człowiek, także oficer, wybiegł z szeregu i wciągnął go z powrotem za kołnierz; żołnierze stali bez ruchu, gdy przerażony tłum, niemal całkiem bezbronny, prawie wszyscy uzbrojeni padli odrazu, opuszczał Square. Mówiono mi potem, że żołnierze na zachodniej stronie dali także ognia i dokonali też ze swojej strony rzezi. Nie wiem, jak się ze Squaru wydostałem; szedłem, nie czując gruntu pod nogami, z gniewu, przerażenia i rozpaczy.
Tak mówi naoczny świadek. Liczba zabitych po stronie ludu była w ciągu minuty zdumiewająca; ale nie łatwo było dojść do prawdy pod tym względem; ilość wynosiła od tysiąca do dwóch. Z żołnierzy sześciu poległo, a dwunastu odniosło rany.
Słuchałem tych słów, drżąc ze wzruszenia. Oczy staruszka jaśniały, a twarz jego płonęła podczas opowiadania tego zdarzenia, jakie w swych my-