Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/221

Ta strona została przepisana.

Prowadzono więc rodzaj nieregularnej wojny w całym kraju z różnem powodzeniem; w końcu rząd, który z początku niby ignorował te walki lub traktował jako zwyczajne zaburzenia, oświadczył się ostatecznie za „Przyjaciółmi Pokoju“, i dołączył do ich band całą regularną armię, jaką był w stanie zebrać, poczem uczynił rozpaczliwy wysiłek pokonania „rebelantów“, jak ich ponownie zaczęto nazywać, jak zresztą zaiste sami siebie nazywali.
Ale wszystko to było już zapóźno. Wszelka myśl o pokoju na podstawie kompromisu stała się obca obydwom stronom. Rozumiano bowiem jasno, że afera musi się skończyć bądźto bezwzględną niewolą dla wszystkich z wyjątkiem uprzywilejowanych, bądźteż systemem życia, opartym na równości i komunizmie. Gnuśność, beznadziejność i, że tak powiem, tchórzostwo ostatniego wieku ustąpiły miejsca gorącemu, niespokojnemu bohaterstwu zdecydowanego okresu rewolucyjnego. Nie będę twierdził, żeby ówcześni ludzie przeczuwali życie takie, jakie my obecnie prowadzimy, ale panował wśród nich ogólny instynkt zasadniczej części tego życia, a wielu bardzo widziało jasno poprzez rozpaczliwą walkę dnia pokój, jaki ta walka miała za sobą sprowadzić. Ludzie ówcześni, stojący po stronie wolności, nie byli nieszczęśliwi, jak sądzę, chociaż dręczyły ich obawy i nadzieje, czasami zaś wątpliwość i konflikt trudnych do pogodzenia obowiązków.
— Ale jakże lud i rewolucyoniści prowadzili