Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/234

Ta strona została przepisana.

nie sądzicie, że po jakimś czasie pobytu wśród nas będzie wyglądał młodziej?
Staruszek potrząsnął głową i spojrzał na mnie poważnie, nie dał jej atoli żadnej odpowiedzi, wskutek czego milczeliśmy wszyscy przez kilka chwil. Klara odezwała się pierwsza:
— Krewniaku, to mi się nie podoba; coś mnie dręczy i zdaje mi się, jak gdyby coś niemiłego miało się przytrafić. Mówiłeś gościowi o minionej nędzy i przeżywałeś z nim minione nieszczęsne czasy, wskutek czego doznajemy wszyscy pragnienia czegoś, czego mieć nie możemy.
Staruszek uśmiechnął się do niej uprzejmie i rzekł:
— Ha, moje dziecko, jeżeli rzecz tak się ma, staraj się żyć teraźniejszością, a otrząśniesz się z tego wrażenia.
Potem zwrócił się do mnie i rzekł:
— Czy przypominasz sobie, gościu, coś podobnego z kraju, z którego przybywasz?
Teraz kochankowie odsunęli się na bok, rozmawiając ze sobą miłośnie i nie zwracając na nas uwagi i wtedy odezwałem się przyciszonym głosem:
— Oczywiście, gdym był szczęśliwem dzieckiem w słoneczny dzień świąteczny, i gdym posiadał to wszystko, o czem mogłem pomyśleć.
— Tak, tak — odparł. — Przypominasz pan sobie obecnie, żeś mi coś mówił o drugim wieku