Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/285

Ta strona została przepisana.

— Opowiedz nam całą historyę, Walterze — rzekł Dick — może jej opowiedzenie przyniesie ci nieco ulgi.
Na to rzekł Walter:
— Dobrze, opowiem; i opowiem ją pokrótce, jakkolwiek sądzę, że możnaby z tego zrobić długie opowiadanie, jak się to robiło z podobnemi rzeczami w dawnych powieściach; mieszka tu bardzo urocza dziewczyna, którą wszyscy lubimy, a względem której pewni czują więcej niż sympatyję; naturalnym objawem było to, że jednego z nas przekładała nad innych. Inny znowu z pomiędzy nas (nie powiem jego nazwiska) uległ mocnemu szałowi miłosnemu, wskutek którego był możliwie niemiły — nie wskutek złych skłonności, rzecz prosta; rezultat tego taki, że dziewczyna, która z początku dosyć go lubiła, jakkolwiek wcale go nie kochała, zaczęła go gruntownie nielubieć. Ci z nas, którzy go znali najbliżej — ja pomiędzy nimi — radzili mu, żeby sobie szedł precz, ponieważ pogarszał swoje położenie z dnia na dzień. Ale on nie chciał słuchać naszej rady, co także było według mnie rzeczą jasną, wskutek czego zniewolił nas do tego, żeśmy mu kazali wynosić się, grożąc, że w przeciwnym razie zostanie wysłany do Coventry, ponieważ osobiste zmartwienie tak nim zawładnęło, że czuliśmy, iż my będziemy zmuszeni wynieść się, jeżeli on tego nie uczyni.