Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/299

Ta strona została przepisana.

pyszne to miejsce pod dom: ruina dziewiętnastego wieku wznosiła się tutaj — cieszy mnie, że go przebudowują; wszystko, widzę, kamień, jakkolwiek nie było to wcale konieczne w tej części kraju; ale doprawdy, że wznoszą śliczną rzecz, tylko ja nie używałbym surowych bloków kamiennych.
Walter i Klara rozmawiali już z jakimś wysokim mężczyzną, odzianym w bluzę murarza, który wyglądał na czterdziestkę, ale był bodaj starszy, i trzymał młotek i dłuto w dłoni; w szopie i na rusztowaniu było zajętych pracą sześciu mężczyzn i dwie kobiety — wszyscy w bluzy poubierani, podczas gdy bardzo ładna kobieta nie zajęta pracą, ubrana w elegancki kostyum z niebieskiego płótna, podeszła ku nam, unosząc suknię w ręce. Przywitała nas i rzekła z uśmiechem:
— Przybyliście więc od rzeki dla ujrzenia Upornych; dokąd idziecie, sąsiedzi, na sianokos?
— Ano prosto powyżej Oxfordu — odparł Dick — to jest nieco późna okolica. Ale jakiś stosunek łączy ciebie, nadobna sąsiadko, z uparciuchami?
Odparła na to z uśmiechem:
— O, ja jestem tą szczęśliwą, która nie chce pracować; jakkolwiek czasami dostaję pracę, gdyż służę jako model Philippie, jeżeli go potrzebuje; ona jest naszym naczelnym rzeźbiarzem; chodźcie odwiedzić ją.
Poprowadziła nas ku drzwiom niewykończo-