Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/310

Ta strona została przepisana.

delikatności: w owej epoce mógł się na nią zdobyć jedynie człowiek, który był faktycznie niewolnikiem. Ale teraz, uważacie — podprowadzając mnie o kilka kroków dalej — nauczyliśmy się sztuki rękodzielnictwa i połączyliśmy najwybredniejsze wykonanie z fantazyą i wyobraźnią.
Patrzyłem i dziwiłem się zaiste zręczności oraz delikatności pięknej pracy ludzi, którzy nauczyli się uważać samo życie za przyjemność i zadowolenie zwyczajnych potrzeb ludzkich, jakoteż ich przygotowywanie jako pracę godną najlepszych przedstawicieli rasy. Rozmyślałem w milczeniu, a w końcu odezwałem się:
— Cóż ma po tem nastąpić?
Staruszek uśmiechnął się:
— Nie wiem — odparł — jesteśmy gotowi na wszystko.
— Tymczasem — zauważył Dick — czeka nas reszta naszej całodziennej podróży; zatem wychodźmy stąd i zdążajmy ku wodzie! Czy pojedziesz z nami kawałek, sąsiedzie? Nasz przyjaciel jest chciwy twych opowieści.
— Pojadę z wami aż do Oxfordu — odparł; — potrzeba mi kilku książek z biblioteki. Przypuszczam, że zatrzymacie się na noc w Starem mieście?
— Nie — odparł Dick udamy się wyżej; tam bowiem czeka na nas siano.
Morsom kiwał głową potakująco, wskutek czego wyszliśmy na ulicę wszyscy razem i wsiedliśmy do