Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/318

Ta strona została przepisana.

Zatrzymała się na chwilę, a potem powiedziała:
— Ależ zważ pan, że część, którą znam, znam tak samo gruntownie jak pan. Przykroby mi było, gdybyś pan sądził, że jestem obojętna wobec tak pięknej rzeki jak Tamiza.
Mówiła to zupełnie poważnie i z wyrazem gorącego apelu do mnie, który mi się bardzo podobał; wiedziałem atoli przy tem, że swe wątpliwości co do mojej osoby zachowała na inny, sposobniejszy czas.
Niebawem zawinęliśmy do Day’s Lock, gdzie Dick czekał już na nas. Chciał, abym wysiadł na brzeg, jak gdyby pragnął mi pokazać coś, czego nigdy przedtem nie widziałem; nie ociągając się, ruszyłem za nim w towarzystwie Elleny ku dobrze pamiętanej tamie i ku długiemu kościołowi po za nią, którego dobry ludek z Dorchester nieustannie jeszcze używał do różnych celów; tu, nawiasem mówiąc, gościnny dom wiejski ciągle jeszcze posiadał jako symbol Fleur-de-lyce, który nosił w epoce, kiedy gościnnością handlowano. Tym razem atoli niczem się nie zdradziłem, że wszystko to dobrze mi jest znane; chociaż gdyśmy usiedli na chwilę na kopcu tamy spoglądając ku Sinodun i Whittenham, czułem się nieco zakłopotanym pod badawczym wzrokiem Elleny, którym o mało nie wyrwała ze mnie okrzyku: „Jakże się tu mało zmieniło!“
Zatrzymaliśmy się znowu w Abingdon, które podobnie jak Wallingford było dla mnie zarówno