Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/319

Ta strona została przepisana.

stare i nowe, ponieważ zostało wydźwignięte ze swego poniżenia dziewiętnastego wieku, a zresztą uległo niektórym zmianom.
Słońce zbliżało się już ku zachodowi, gdyśmy mijali Oxford pod Oseney; zatrzymaliśmy się na kilka minut tuż koło starożytnego zamku dla wysadzenia Henryka Morsom na brzeg. Było rzeczą prostą, że o ile mogłem dojrzeć z brzegu, nie brakowało ani jednej wieży lub wieżyczki tego miasta uniwersyteckiego, ale otaczające łąki, które, gdym je ostatni raz oglądał, stawały się z dnia na dzień coraz brudniejsze, które coraz więcej nosiły na sobie śladów „zgiełku oraz życia intellektualnego dziewiętnastego wieku“, nie były już więcej intellektualne, lecz stały się znowu piękne jak powinny były być, a mały wzgórek Rinksey z kilku ślicznymi kamiennymi domkami, świeżo tamże wyrosłymi, (używam tego słowa umyślnie, ponieważ zdawały się być jego częścią) spoglądał w dół uszczęśliwiony na pełne strumienie i bujną trawę, przybierającą przy zachodzie słońca szarą barwę od szybko dojrzewających nasion.
Ponieważ kolej żelazna zniknęła a z nią razem rozmaite mosty na Tamizie, minęliśmy niebawem Medley Lock i znaleźliśmy się na szerokich wodach, opłukujących Port Meadow i cieszących się niezmniejszoną ilością pływających gęsi; zastanowiło mnie, że nazwa i zastosowanie portu przetrwały od czasów dawnego niedoskonałego peryodu