Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/359

Ta strona została przepisana.

oddzielonej od nawy głównej trzema okrągłymi łukami, o kazalnicy, i o zbyt może pojemnych jak na tak mały budynek transeptach, o oknach przeważnie pełnego wdzięku typu orfordshirskiego z czternastego wieku. Wnętrze nie posiadało żadnych nowoczesnych dekoracyj; zdawało się, że nie czyniono w tym kierunku żadnych usiłowań od czasu, jak Purytanie pokryli ściany średniowiecznymi świętymi i takiemiż opowieściami. Mimo to całe wnętrze było wesoło przystrojone na obecną uroczystość festonami kwiatów od łuku do łuku, oraz wielkimi dzbanami z bukietami, które porozstawiano po podłodze tu i ówdzie; pod zachodniem oknem wisiały dwie skrzyżowane kosy o mocno wypolerowanych powierzchniach i połyskujących przez pokrywające je kwiaty. Ale najlepszą ozdobę wnętrza stanowił tłum przystojnych i uszczęśliwionych mężczyzn i kobiet, siedzących przy stole i wyglądających z jasnemi obliczami i bujnymi włosami, które spadały na różnobarwne stroje, jak kłąb tulipanów w słońcu według obrazowego wyrażenia perskiego poety. Jakkolwiek kościół był mały, to jednak miejsca było dosyć; a to dlatego, że mały kościół stanowi duży dom; tego specyalnie wieczora nie było potrzeby dostawiania dodatkowych poprzecznych stołów w transeptach; chociaż niewątpliwie było widać, że się zdadzą następnego dnia, gdy uczeni, o których Dick wspominał, przybędą wziąć swój skromny udział w sianokosie.