Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/39

Ta strona została przepisana.

informacja była bardzo interesująca. Ufam, że nieco później pod nieobecność Dicka będziemy mogli obszerniej pogadać. Wiem, że mnie uważa za piłę, i gardzi mną za małą zręczność w rękach; tak się dzieje w dzisiejszych czasach. Z tego, co czytałem z literatury dziewiętnastego wieku (a czytałem sporo), jest dla mnie rzeczą jasną, że jest to rodzajem zemsty za głupotę tamtych czasów, które gardziły każdym, co miał używać swych rąk. Ale Dick, mój chłopcze, ne quid nimis! Nie przesadzaj pod tym względem!
— Czyż jestem do tego zdolny? — spytał Dick. Czyż nie jestem największym tolerantem na świecie? Czyż nie jestem całkowicie zadowolniony, jak długo nie każesz mi studyować matematyki, albo zagłębiać się w twą nową wiedzę estetyczną, lecz pozwolisz mi zajmować się bodaj odrobinę moją praktyczną estetyką przy pomocy złota i stali, dmuchawki i młoteczka? Ale oto zbliża się twój drugi egzaminator, mój biedny gościu. Teraz, Bobie, musisz mi pomódz bronić go.
— Tu, Boffinie — zawołał po chwili — tu jesteśmy, skoro już tak być musi.
Spojrzał poprzez ramię i ujrzałem coś błyszczącego w świetle, padającem na poprzek sali; obróciłem się tedy i bez trudu ujrzałem wspaniałą postać, kroczącą zwolna po posadzce; był to mężczyzna, posiadający surdut haftowany, zarówno bogato jak elegancko, tak, że nawet promienie sło-