Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/42

Ta strona została przepisana.

Henryk Johnson, nazywamy go jeno Boffinem przez figle, częścią dlatego, że jest czyścicielem śmietników i podwórców; częścią zaś dlatego, że się ubiera tak okazale i wkłada na siebie tyle złota, co średniowieczny baron. Bo i dlaczegożby nie miał tego czynić, skoro mu się tak podoba? ale my jesteśmy jego specyalnymi przyjaciółmi, to też pozwalamy sobie żartować z niego.
Milczałem, więc Dick ciągnął dalej:
— Wyborny to chłop, ale ma drobną słabość, mianowicie trawi czas na pisaniu reakcyjnych powieści i szczyci się bardzo należytem odtwarzaniem zabarwienia lokalnego, jak się o tem wyraża; a ponieważ sądzi, że pan przybywasz z jakiegoś zapomnianego kąta tej ziemi, gdzie ludzie są nieszczęśliwi, a więc interesujący dla powieściopisarza, przeto ma nadzieję uzyskać od pana jakieś informacye. Pod tym względem będzie z panem całkiem bez ceremonii. Dla własnej wygody atoli strzeż się go pan.
— No, no, Dick — rzekł tkacz — mnie się zdaje, że jego nowelle są wcale dobre.
— Oczywiście, że tak ci się zdaje — odparł Dick; — ptaki jednego opierzenia gromadzą się razem; matematyka i antykwarskie powieści stoją mniej więcej na tym samym poziomie, ale oto zjawia się znowu.
Istotnie złoty wymiatacz śmieci powitał nas ze drzwi hali; wskutek tego powstaliśmy wszyscy