Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/80

Ta strona została przepisana.

swem sumieniem, jak tego dowodzi pańska uwaga o ich Bogu (uwaga zupełnie słuszna i prawdziwa) i gotowi byli znosić te cierpienia, które zadawali innym; podczas gdy ludzie z wieku dziewiętnastego byli hipokrytami i udawali humanitarnych, a jednakże dręczyli tych, z którymi śmieli tak postępować, przez zamykanie ich w więzieniach za nic innego, jak tylko za to, że byli takimi, jakimi ich zmusili być władcy owych więzień. Strasznie o tem pomyśleć!
— Ale może być — rzekłem — że nie wiedzieli, jakie były te więzienia.
Dick robił wrażenie oburzonego, a nawet gniewnego:
— Tem więcej hańby dla nich — zawołał — gdy pan i ja znamy je w następnych latach. Słuchaj-no, sąsiedzie, nie mogli oni nie widzieć, jaką hańbą jest dla społeczeństwa więzienie, nawet w najlepszym razie, a ich więzienia były dobrym krokiem ku najgorszym warunkom i ku najgorszemu typowi.
— A czyż wy teraz nie znacie więzień wcale — spytałem. — Jak skoro tylko słowa te wymknęły mi się z ust, uczułem, że popełniłem fałszywy krok, ponieważ Dick zaczerwienił się i zmarszczył brwi, a starzec zrobił minę zdziwioną i zbolałą. Dick powiedział więc gniewnie, jakkolwiek starał się nieco powściągnąć.
— Człowieku! jak możesz stawiać podobne py-