Strona:PL Negri Sługa.pdf/10

Ta strona została uwierzytelniona.
10

czyło się podskokami i powtarzaniem zwrotki Op là, vive la galette!...
Największą radością ostatnich lał Aniny był stary dwór, odziedziczony przez inżyniera Carmi po śmierci matki — cicha ustroń wiejska, otoczona z jednej strony pasmem gór a z drugiej rozległą, opuszczającą się tarasami — doliną. Spędzano tam w zupełnym spokoju i odosobnieniu lato i jesień. Ściany pokojów były bielone wapnem, podłoga z czerwonych kamieni, drewniana studnia na dziedzińcu, jeden duży pokój, zapełniony złocistemi kukurydzami, sitami i koszami i altana, gęsto obrośnięta pachnącem winem szlachetnem, którego odnogi wdzierały się przez otwarte okna do pokojów. Prostota duszy Aniny cudownie harmonizowała z prostotą domu, z kolorowanemi rycinami Świętego Serca Jezusowego i Marji, zatkniętemi za gałęzie drzewa oliwkowego nad wezgłowiem wielkiego łoża na kolumienkach; z szafami stoczonemi przez robaki, z balsamicznym zapachem jabłek i pigw, przywarłym do starych murów, a tak charakterystycznym dla starych dworów wiejskich, że stanowią nieodłączną niejako od nich atmosferę odwiecznych bóstw domowych.
Ona sama była takiem bóstwem domowem, pogodnem i dobroczynnem. W całej okolicy (wiosce zapadłej, zaludnionej rolnikami i tkaczami) cieszyła się autotyretem niezaprzeczonym. Kobiety i mężczyźni przychodzili do niej po rady, w trudnych wypadkach wzywano jej pomocy. Nigdy biedak nie