Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/030

Ta strona została skorygowana.

którą nie dajemy bożyszczom jakimkolwiek gasić naszych gwiazd, a jednem ze źródeł tej mocy są najpewniej te łzy, o których Pan mówi, że jest ich na niebie naszem daleko więcej, niżeli promieni. To prawda; lecz niemniej wydaje mi się prawdziwem, że łzy nie zawsze bywają chłodne.
Owszem. Znajduje się w nich często wiele ognia i soli; a sól, to podobno znakomity oddziaływacz przeciwko anemii i tylko w skałach formacyi ogniowej w obfitości znacznej znajduje się granit, rzecz, jak wiadomo, do skruszenia trudna.
Zanim powiem, co wiem o bożyszczu, którego fatalnych wpływów lęka się Pan dla moich gwiazd, opowiedzieć muszę o pewnym zwyczaju, na pozór dziwnym, który panował pośród naszych dalekich przodków.
Oto, wedle świadectw wiarogodnych, starożytni Litwini, wnet po przyjściu na świat niemowlęcia, zwilżali mu usta kroplą soku, wyciśniętego z piołunu. Zwyczaj ten miał na celu przyzwyczajenie dzieci ziemi od pierwszych świtów życia do ziemskich goryczy. Przeminął od dawna, lecz tak wiecznie działalnymi są spadki, brane przez pokolenia od pokoleń, że dziś jeszcze posiadamy w stopniu rzadkim możność połykania soku piołunowego bez trucia się nim i odgadywania każdej jego kropli, gdziekolwiek się znajduje. Kropla piołunowego soku przesączyła się przez zdanie Pana o słońcu nauki. Mówi Pan, że oblicze jego jest więcej martwe aniżeli żywe, że ono nie grzeje, i że są na niem plamy. Wiem, dlaczego takim bywa ono niekiedy.
Zdarzyło się raz, że gdy pewien pustelnik i mędrzec wielki opuszczał pustynię, kwiat myśli swej, na pustyni dojrzałej, w ręku dla ludzi niosąc, słońce (to kosmiczne) zaszło mu drogę i blask ogromny w twarz mu cisnęło, aby poznał, jak jest dumne i szczęśliwe. A on uśmiechnął się i rzekł: «O wspaniałe ciało niebieskie! Cóżby się uczyniło z twoją dumą, z twojem szczęściem, gdybyś postradało tych, którym przyświecasz?»
Zdaje mi się, że tak być musi z mieszkańcami wszystkich światów i ze światłem wszystkich słońc, które wówczas