Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/055

Ta strona została skorygowana.

niezmiernie długa, lecz zarazem prosta. Winnam, więc płacę; wzięłam, więc zwracam. Ciało moje, z ziemi tej, z jej powietrza, kłosów, owoców, ze słońca, które nad nią świeci. Duch mój ze zbiornika duchowego, który z trudem i bólem, bez miary, ni cyfry, zgromadziły pomarłe pokolenia narodu mego. Jak sznur żórawi w oddal, tak płynęły one w górę ku dobru i światłu; temu zawdzięczam, że barbarzyństwo nie gnie mi karku do ziemi, a oczom wznosić się nie przeszkadza ku mlecznym szlakom wysokich pociech i uciech. Z kolei, jestem wspólnie z pokoleniem rówieśnem żórawiem lecącym w dal jeszcze dalszą, w wyż jeszcze wyższą. Mogęż zwinąć skrzydła dlatego, aby osiąść nad żerem obfitszym? Nie byłżeby to wstyd? Nie byłżeby żal? Wstyd zjadać za darmo plon, wydobyty z pod ciężkiej tłoczni życia przez mnóstwo serc i woli! Żal rozstać się z tymi, którzy lecą i walczą, gdyż bodaj dlatego tylko żyć warto, aby z nimi razem lecieć i walczyć!
Ale to jeszcze nic. Te jeszcze chłodne, oschłe, niemocne. W tem jeszcze musi być coś, co obowiązkowi, jak ogień żelazu, nadaje ciągliwość i sprężystość, co, jak żyła kruszcowa skałę, przerzyna go tęczą blasków, co z niego, jak stal z krzemienia, krzesze iskry. Musi być w tem jeszcze prawdziwy nervus rerum, ta najwyższa racya ludzkich czynów, którą ty, kuzynie, nazywasz — baśnią.
Długo, długo, na kamieniu kunigasowego zamczyska siedząc, myślałam: sąż baśnią te wielkie, przeczyste pola, po których zakrętnych drogach unosił mię dziś mój Avis? Sąż baśnią szumy kłosów, deszcze kwiatów, potoki świateł i woni? Jestże baśnią mrowisko ludzi, którzy z grzbietami zgiętymi ku ziemi, w upałach lata i znoju, za całą resztę ludzkości spełniają robotę jej — najpokorniejszą? Jestże baśnią pokora przeznaczeń tych ludzi tak przedziwnie sprzędziona z podstawową ważnością pełnionej przez nich czynności? Sąż baśnią ich żywe serca, pomarszczone twarze, uśmiechy, którymi witają nadzieję, i westchnienia, któremi ją żegnają? Sąż baśnią