Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/166

Ta strona została skorygowana.

reg takich nieracyonalnych postępków, przed tobą popełnionych, mam na sumieniu, i co gorsza, dalej grzeszyć nie przestaję. Zaszkodzi mi to niewątpliwie w twoich oczach, bo wywoła wrażenie optyczne, umniejszające mój wzrost duchowy. Przed tobą jedną wszakże nie wstydzę się grzeszyć, ani, wbrew zasadom optyki, maleć, im bardziej zbliżam się niekarną duszą do waszego, do twego bieguna. A skoro już zbliżam się do was, — do ciebie, na odległość egotycznych westchnień i egotycznych żalów, pragnąłbym bardzo wiedzieć, jak ostateczny sąd twój o mnie opiewać będzie? Czy istotnie, ilekroć nawa moja ociera się o krawędzie waszych dziedzicznych stanowisk, ucho twe chwyta same tylko zgrzyty??
Ale ty milczysz. Dlaczego milczysz? Czy nawet już ganić nie chcesz?
Za co ganić? Czy ognie mych zniczów, choć może dla wypieszczonych zmysłów straszne zgrzytliwością błyskawic, lub zygzakami gromów, nie są mimo to jasne i potężne?? To prawda, że scenaryum przyrody zna inne ogniki, inne znicze, inne sztandary, że światło wątłej iskierki korzystniejszem jest dla zdrowia oczu, niż łuna pochodni, rozwichrzonej na całe niebiosa. Lecz alboż to wina jest moja, że wolałem stanąć z rozpaloną źrenicą i twarzą pobladłą przy tej niebezpiecznej pochodni, aniżeli żywocić pod iskierkowym hasłem utrzymania gatunku, jakie tli nad jamą borsuczą i nad sadybą Budnika. Jeżeli wina tu czyja jest, to losu, czy trafu. Również i w tem niema, jak sądzę, żadnego przewinienia, że ująwszy raz ów sztandar w dłonie, zostałem przy nim wiernie i wytrwać przy nim pragnę z całej duszy i ze wszystkich sił mojej woli. I tego wreszcie nikt z żyjących za winę mi nie poczyta, iż srebrne źrenice budzącego się do życia dziecka uchroniłem od sfinksowych żarów, a odesłałem do grot lazurowych i do różowych obłoków. A że dziecię to, zachowane szczęśliwie dla błękitu i słońca, nie uroniło zbyt wiele energii swego życia na jałowe emanacye duszy, zwane wspomnieniem, lub tęsknotą — co do tego nie mam wątpliwości najmniejszej.