Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/192

Ta strona została skorygowana.

czarodziejskim. Czarodziejską tu jest natura. Z rzeczy tak prostych, zwyczajnych, jak drzewa, trawy, dzikie kwiaty, leśne zwierzęta, tworzy raj cichy, niewinny, promienny. Widziałam sarnę, która wybiegła z cienistej alei, pod łukami sklepienia stanęła i w cieniu zanurzona, lecz złotem słonecznem tu i owdzie tknięta, patrzała na mnie. Nie lękała się mnie ani trochę. Patrzałyśmy na siebie przez chwilę, jak siostry. Lecz powiew wiatru zaszeleścił w jarzębinie, strącając z niej trochę liści i jagód. Wtedy uciekła. Jak rudy płomyk po gładkiej murawie przemknęła w złocie słonecznem i zniknęła w świerkowych cieniach...
Opuściła splecione ręce na suknię i wzrokiem tocząc dokoła, zawołała:
— Ach! jak ja kocham to wszystko! jak kocham! Drzewa, trawę, ciszę... niebo i ziemię!... ludzi, zwierzęta...
Ciszej dodała.
— W tem kochaniu pociecha... cicha radość po smutkach płynąca... balsam...
Potem, z pochyloną nieco głową, zaczęła kwiaty rozsypane na sukni towarzyszki układać w fantastyczne rzuty i girlandy. Przytem mówiła:
— Czy pamiętasz, Sewerko?
Przypominała dzień, w którym dzieckiem jeszcze przybyła tu z matką i po raz pierwszy ujrzała puszczę. Z Paryża przybyła i do Paryża powrócić miała. Biedna mama nadewszystko kochała Paryż. A ona, dotąd, jedną tylko matkę kochała bardzo i nic więcej, ani nikogo. Tu dopiero otworzyło się jej serce.
— Czy pamiętasz?
Pojechały razem na Zamczysko i długo siedziały tam pod świerkiem, rozmawiając. Rozmowa smutną była, lecz jak z chmury błyskawica, wystrzeliło z niej, po raz pierwszy dla olśnionych jej oczu, pojęcie wielkich uczuć i czynów. Dowiedziała się wtedy, że one są — i ile w nich bólu. Dowiedziała się z jej ust...
— Czy pamiętasz?