Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/195

Ta strona została skorygowana.

twarz nad jej twarzą, płomień ust... cały obraz i cały moment zmartwychpowstały z niebytu rzeczy minionych, zaklęciem drobnego kwiatu...
Czoło Seweryny, przerznięte zmarszczką cierpienia, okrył rumieniec i pozostał na niem długo. Wtedy narcyzową twarz Henryki oblała również łuna różowa i na ustach jej urwały się pytania. Uczuła tajemnicę i, nie odgadując jaką była, odwróciła przelękłe oczy. Obie spłonione, odwracały od siebie spojrzenia.
Z twarzą pobladłą i zmartwiałą, z szarotą w palcach, Seweryna powstała. Kwiaty opadłe z sukni wyhaftowały u stóp jej wzorzysty kobierzec, postać, jak biały posąg uwypukliła się na tle kalinowego krzaku, pełnego liści szerokich i gron purpurowych.
Za nią ława chmur kładła pierś szarą na ciemne czoło lasu i w leszczynowych zaroślach latały szelesty wiatru, płosząc wiewiórki, które po gibkich gałęziach, napowietrznemi drogami, pomykały ku gniazdom.
Przed nią, Lsna, nadlatującym wichrem pędzona, szybko i szumnie gnała fale za falami, pod klamrą królewskiego mostu, a rozmiotane nad nią wierzby i topole przybrały postać pielgrzymów osiwiałych, którzy, rozwiewając, to załamując ramiona, wołają o pomoc, ratunek, spoczynek...
Obok niej, liliowa dziewczyna, głowę ku ramieniu jej pochylając, trwożnie szeptała:
— Burza nadlatuje! Wielka burza!
I daleko kędyś, w ciemnem wnętrzu lasu, głośno rozszumiał się bór. Daleko, o igły i o liście uderzać zaczęły wielkie krople deszczu, wzniecając szmer, który zataczał się powietrzem i przybywał na to wybrzeże, stojące jeszcze pod rozdzielającą chmury smugą czystego błękitu.
Pod zwężającą się coraz smugą czystego błękitu, wśród szelestów i szumów, szeroko rozwichrzały się liście kaliny i przez wicher strącane, kapały z drzew i krzaków czerwone łzy...