Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/223

Ta strona została skorygowana.

W noc poprzedzającą obwieszczenie ludowi przykazań Jehowy Mojżesz czuwał przed ogniem, płonącym wysoko i setnymi języki strzelającym ku chmurze, która nizko wisiała nad górą i w której Jahwe przed oczyma śmiertelnych był skryty.
Naraz: «Mojżesz lęku uczuł tchnienie, a kłam, omylność, niepewność i złuda wszech ludzkich pojęć złowrogo przed duszą jego stanęły».
Zadał sobie pytanie: «czy On jest?» i dusza jego «z wyżyn świętych ekstaz, jako głaz ciężki stoczyła się w otchłań, gdzie czyha chmurne, śmiertelne wątpienie. «Cóż, gdyby jednak świat ten był chaosem błędnych, ślepych w boju sił? Cóż, gdyby snem to było gorączkowym, co dotąd mu się zdało objawieniem?»
Zadrżał, że może pustą jest ta chmira, w której — jak wierzył — Jahwe krył się wieczny.
Na tę myśl Mojżeszowi «krew zastygła w żyłach, na głowie włosy zjeżyły się lasem, a z oczu łza wytrysła wielka, że omamieniem chorobliwem mózgu może być Ten...»
Mniejsza o ciąg dalszy, ale początek poematu uczepił się mej wyobraźni i nie mogę przestać go widzieć. Jest to zapewne skutek dziwnej jego zbieżności z treścią tej naszej rozmowy i — z temi kroplami ołowiu, które mi od pewnego czasu na głowę padają.
Moment taki, jak ów Mojżeszowy, straszliwym być musi przecież nie tylko dla wieszczów bożych, lecz i dla tych wszystkich, którzy na poziomach powszednich miłując, pracując, wyrzekając się, poddając głowę kapiącym z życia kroplom ołowiu, za całą nagrodę posiadają wiarę, że są pokornymi robotnikami w winnicy Najwyższej Woli i Mądrości.
Straszliwą przecież musi być łza, padająca na zgliszcza tej wiary... bo bez niej jakiż cel? jakiż sens? Czemu służyć? Do kogo mówić: Tobie to ofiaruję? Po co spalać się w ofierze? Po co być?
Utracić Boga!
Utracić z oczu wszystkiego przyczynę i cel, Pra-myśl,