Strona:PL Ostatnie dni świata (zbiór).pdf/17

Ta strona została przepisana.

ką, a dzieci jej stworzą nowy świat na gruzach starego...
— Więc ja będę patrjarchą nowej ludzkości — powiedział drwiąco Nr 369.
Evert ujął Bezimiennego za nagie, włochate ramię.
— Nie odejdziesz, dopóki nie powiem wszystkiego.
— Mów sobie, co chcesz, a przecież ona będzie moją żoną, ja tak chcę, słyszycie wy wszyscy, ja tak chcę!
Bezimienny założył ręce za plecy i stanął koło czarnego muru w takiej pozie, jakby mu było absolutnie obojętne, co powiedzą Ewert i wszyscy inni.
— Kto z nas jest najgodniejszy być ojcem nowych ludzi? — Uczony spojrzał pytająco na gromadkę mężczyzn, cisnących się u wejścia do galerji. — Ty, królu, jesteś ostatnim potomkiem rodu, historję którego wszyscy znamy. Ojciec — kretyn, dziadek — pijak, rozpustnik, pradziadek — obłąkany, manjak. Zali możesz być mężem tej ostatniej kobiety starego świata, a pierwszej w świecie przyszłości? W związek ten wniósłbyś cały rój okropnych widm, które zaciążyłyby nad umysłem i duszą nowych ludzi.
Król milczał.
— Olrid, kustosz muzeum królewskiego — słabe, wynędzniałe ciało. Zbliż się ku mnie. Schyl głowę. Tak! Dobrze! — cienkie palce Everta przesuwały się szybko po małej głowie Olrida.