Strona:PL Ostatnie dni świata (zbiór).pdf/36

Ta strona została przepisana.

jaki ma szczęśliwy wyraz twarzy. Kiedy przyszedł tutaj, miał troje dzieci, dwóch synów i córkę, które wychowywał według jakiegoś specjalnego, przez siebie wynalezionego systemu. Ten dziwak marzył, że jego dzieci wyrosną na świętych, albo na bohaterów i pragnął, zbudziwszy się, usłyszeć o ich sławie i bogobojności. Pamiętam doskonale, jak wszyscy czworo stali tu, w tem samem miejscu, gdzie my teraz stoimy...
Kapłan poprawił osuniętą rękę poety, który zesztywniał na sto lat, by ujrzeć wielkie swoje dzieło, i skierował się ku wyjściu.
— Zaczekaj pan! Zaczekaj! A zakończenie tej historji! — Krzyknąłem za nim.
— Najstarszy syn zapił się na śmierć, młodszy jest lichwiarzem, córka — gdzieś u Venturia...
Grabarze na zwyczajnych cmentarzach nie byli mniej obojętni na ludzkie cierpienia i nieszczęścia, aniżeli kapłani w świątyni Człowieka, ci ostatni bowiem widywali nietylko śmierć, lecz i zmartwychwstanie, które niejednokrotnie bywało stokroć gorsze od samej śmierci.
W Heljopolisie znajdowała się cała sekta zasypiających, którzy czekali na zapanowanie na ziemi państwa Bożego, sprawiedliwości i miłości. Tymczasem jednak, nie mając najmniejszej ochoty mieszać się do biegu historji, zasypiali na trzydzieści trzy lata w suchych i ciepłych piwnicach pod halami targowemi; był to lokal bardzo wygodny, oświetlony dwoma rzędami wąskich okien, opatrzonych żelaznemi kratami. Wyczeku-