Strona:PL Ostatnie dni świata (zbiór).pdf/37

Ta strona została przepisana.

jacy nastania państwa Bożego budzili się po to tylko, by zobaczyć, do jakiego stopnia doskonałości doszła już ludzkość.
Przekonawszy się, że wszystko jest po staremu, albo nawet gorzej, niż dawniej, zaczynali wymyślać, prawili kazania, nauki moralne i wszczynali taki gwałt, że trzeba ich było uśmierzać aż przy pomocy policji. Na placu Wiary codziennie można było spotkać kilkunastu takich sekciarzy, którzy zeczepiali przechodniów, namawiając ich do opamiętania się i pokuty. Bladzi, z opuchniętemi twarzami, odziani w białe szaty, w których chcieli się zjawić na święto miłości i sprawiedliwości, ludzie ci wzbudzali powszechną pogardę, będąc przedmiotem złośliwych drwin. Stworzony w ich wyobraźni świat, tak dalece różnił się od rzeczywistego, iż wielu sekciarzy wolało skończyć życie gdzieś w rzece, aniżeli pozostawać wśród mieszkańców Heljopolisu.
Z świątyni człowieka po szerokich, marmurowych schodach o trzystu stopniach schodziło się do dzielnicy, zamieszkałej przez mistyków, magów, proroków, teozofów i wróżbitów.
W tej posępnej dzielnicy, dokąd nigdy prawie nie zaglądało słońce, wygłodniali filozofowie z resztek dawnych wierzeń wykrawali nowe systematy religijne; tutaj można było zamówić sobie bóstwo według własnego gustu, zupełnie tak samo, jak się obstalowuje meble, lub ubranie.
Zgodnie z rozporządzeniem parlamentu heljopoliskiego, cuda wolno było robić tylko w specjal-