Strona:PL Ostatnie dni świata (zbiór).pdf/57

Ta strona została przepisana.

Gromadzimy fakty, nic więcej uczynić nie jesteśmy w stanie!
Dokoła słychać było słaby szmer kręcących się dysków i zdawało się, jakby istotnie obserwatorium zalewały fale niewidzialnego przypływu, który zatapia naukę i zamienia uczonych na korne sługi bezmyślnych, martwych maszyn.
Wąskiemi, kręconemi schodami weszliśmy na ozdobną metalową platforemkę, zawieszoną jak orle gniazdo między dwiema miedzianemi rurami. Hokkey posadził mię na krześle i zaproponował, bym spojrzał w otwór jednej z rur.
— Kometa ostatecznie się jeszcze nie uformowała. Znajduje się ona obecnie w okresie rozwoju. Nie patrz pan zbyt długo, jeśli nie chcesz popsuć sobie wzroku.
Pochyliłem głowę nad błyszczącą szklaną taflą i ujrzałem obraz, którego nie zapomnę do końca życia.
Na czarnem tle nieba oślepiającym blaskiem płonęła czerwona, trójkątna plama; dokoła wirowały snopy iskier. Zdawało się, jakby szalała tam zawierucha; straszliwa burza podnosiła smugi ognistego światła, tworząc z nich cudaczne obrazy; kometa nie miała jeszcze promieni, ale po bokach snuły się już wąskie, błękitne odnogi, wyginając się, nakształt warkoczy wodorostów na bieżącej wodzie.
Widziałem powstawanie. Doznawałem uczucia, jakbym patrzył na tworzenie się obrazu wielkiego jakiegoś mistrza i nigdy już potem kometa