Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/232

Ta strona została przepisana.

W chwili gdy woda zapieniła się przy pierwszym obrocie kół parostatku, odezwały się huczne oklaski.
Witano pierwszy statek parowy narażający się na niebezpieczeństwa żeglugi po Oceanie, i króla nabobów.
Berry-Montalt zajął miejsce pod namiotem kaszmirowym rozpostartym na tylnej części statku. Erebus poruszał się. Przez kilka chwil widziano jeszcze czarną wstęgę dymu, rozwijającą pod słońce swe mieniące kłęby, poczém wszystko znikło w kierunku Graenwichu.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Upłynęło czterdzieści ośm godzin jak majtkowie Erebu stracili z oczu wieże Westminsteru; żaden przypadek dotąd się nie wydarzył, pomimo wahania się w manewrach niezbędnego przy pierwszej próbie, wszystko zdawało się zapowiadać że żegluga odbędzie się pomyślnie i że Erebus wpłynie uroczyście do portu Bordeaux.
Morze spokojne zdawało się uśmiechać do tego nowego gościa który się odważył pruć jego powierzchnię. Majtkowie próżno-