Po chwili przycisnęła nagle córkę do swego łona. Wysilenie które uczyniła nad sobą, nadało jej fizjonomii pozór ożywionej swobody.
— Pomówmy z sobą Blanko — rzekła — jesteś na moich kolanach jak dawniej... czy przypominasz sobie że lubiłaś co wieczór tak usypiać.
— O jak mi dobrze przy twym sercu — poszepnęła Blanka zmrużając oczy.
— Zanim usnęłaś — mówiła pani, — opowiadałaś mi coś robiła w ciągu dnia... wtedy nie ukrywałaś nic przedemną.
— Czyliż teraz co ukrywam przed tobą? — zapytała Blanka z zadziwieniem.
— Pani wachała się. Oczywiście chciała ją badać, lecz jakaś przyczyna wstrzymywała zapytania.
— Nie wiem — rzekła — jednakże młode panienki lubią być skrytemi.
— Ja zaś — przerwała Blanka — chcę być z tobą równie szczerą jak sama prawda; pragnę ażebyś czytała w méj duszy... nie mogłabym nic ukryć przed tobą jak przed Bogiem.
Tą razą prawdziwa radość zajaśniała w o-
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/336
Ta strona została przepisana.