Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/392

Ta strona została przepisana.

wrodzonéj trafności i bystrości pojmowania rzeczy, nie mogła uchylić zasłony.
Czasami zdawało się jéj że odgadła tajemnicę, lecz to było nieprawdopodobném i niepojętém. Cóż wnosić? nic, niestety! tylko to, że pani oprócz widocznych cierpień fizycznych dręczona była tajoną rozpacą, która niepodobną była do ukojenia.
Szły opuściwszy główki, ich ręce pomimowolnie się złączyły i lubo nic do siebie nie mówiły, ich myśli odpowiadały sobie.
W chwili gdy dochodziły do części dawnych warowni tworzących podnóże tarassu zatrzymały się obie jednocześnie.
Zaczęły się przysłuchiwać.
Głosy dawały się słyszéć na tarassie i kilka słów doszło do ich uszu.
Podniosły głowy. Wyskok muru ukrywał przed ich wzrokiem oświetlenie ogrodu, lecz tysięczne ognie płonące wzdłuż chodników, wydawały odblask w gęstéj i ciężkiéj atmosferze. Za czarném pasmem tarassu widziéć się dawała łóna.
Na tle téj łóny Cyprjana i Djana dostrze-