Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/421

Ta strona została przepisana.

— Ten człowiek go oczarował... i to ja pokazałem mu drogę do pałacu.
Zamiast Roberta i Pontalesa, którzy zdawali się przed nim ukrywać, Penboel widział cięgle za sobą Protazego Hivena, który wprawdzie szedł w przyzwoitém oddaleniu, lecz nie spuszczał z oczu Remigeusza, oczekując sposobności zbliżenia się do niego.
— Gdzież oni... gdzież? — zapytał go nakoniec zniecierpliwiony Penboel.
Makreofal przyskoczył do niego.
— Zdaje się, że pan wice-hrabia zastanie tych panów w swoim pokoju — rzekł.
— Masz słuszność... chodźmy.
Prawnik podał mu rękę na któréj się oparł. Przechodząc około salonu trawnikowego zatrzymał się, głos chrapliwy zagrał w jego gardle. Orkiestra grała taniec węgierski, a Lola tańczyła go, trzymając głowę na ramieniu Alana Pontales.
— Ona by wołała być z panem jak na balu — pomruknął Makreofal — wszędzie gdzie pana nie ma, biedna pani nudzi się tylko.
— Czy w istocie tak jest? — zapylał Pcnhoel.