Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/640

Ta strona została przepisana.

je dzieci stryju... Blanka... Roger, nasz syn przybrany... daléj Robert de Blois... — dodał ciszéj — i Lola... dla czegóż wszyscy ci nas opuścili?
Umilkł i zadrżał...
— Oh!... — rzekł z westchnieniem — przypominam sobie...
Powstał. Mało pozostało śladów poprzedniego opilstwa w jego fizjognomji, na któréj dostrzedz się obecnie dawały oznaki szlachetniejszych uczuć.
— Przypominam sobie... — rzekł — jest to godzina, w któréj Penhoel powinien opuścić na zawsze dom przodków swoich....
Marta stała nieporuszona i obojętna. Te wzruszenia smętne, lecz spokojne, były daleko znośniejsze jak udręczenia, które ją rozdzierały. Stryj Jan przeciwnie, był mocno strapiony.
— Jestem bardzo siary... — mówił — i mniemałem że niedoczekam tego. Daléj.... mój synowcze... godzina wybiła!... Oby Bóg obdarzył nas męztwem przy téj ostatniéj ofierze.....
Remigeusz postąpił krok do drzwi, lecz