Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/67

Ta strona została przepisana.

cił dla niego swoje ciało i duszę... a przytém jakże był dobrym..
— Słyszałem wiele o komendacie Penhoelu — przerwał Robert.
— Tak się spodziewam... któżby o nim nie słyszał.... ah! jakież to były czasy!.... lecz już nie żyje, a syn który był do niego najbardziej podobnym, opuścił kraj... a drugi....
— Czy drugi nie jestże godnym ojca swego? — zapytał Amerykanin.
— Nie mówię tego — odezwał się żywo Géraud — niech mnie Bóg uchowa ażebym mu w czém ubliżył... młodszy brat jest zacnym młodzieńcem... lecz mój Ludwik...
Oberżysta zatrzymał się i westchnął głęboko.
Błażej mówił do siebie grzebiąc w popiele.
— Zdaje się że szanowny wice-hrabia mający 40,000 fr. dochodu, nie ma lat 60 jakeśmy przypuszczali.
— Nasz Ludwik! — mówił dalej oberżysta — rzadko znaleść serce jemu podobne... lecz ty