dzie cię znał, gdzie każdy cię powita i gdzie będziesz szczęśliwa.
Jedno tylko nie przychodzi obojgu do głowy: żeby się pobrać. Gdy matka Pascala mówi im o tem, mają uszy kamienne. Jej nie dyktuje tego sposobu wstyd kobiecy, jemu troskliwość o nią i chęć osłonienia jej od zniewag. Dlaczego? Dla niczem nieusprawiedliwionej przyczyny. Dlatego, że się Zoli tak podoba.
Ale może mu chodzi o to, by wykazać, jakie tragiczne skutki rodzą się ze związków nieuprawnionych? Bynajmniej. On całkowicie jest po stronie doktora i Klotyldy. Gdyby wzięli ślub przed merem, nie byłoby dramatu, a autor chce go mieć. Oto powód.
Później następuje bankructwo doktora. Trzeba się rozłączyć. To rozłączenie staje się nieszczęściem ich życia; doktor ma umrzeć od tego ciosu. Oboje czują, że to będzie koniec, oboje go nie chcą — i oboje ani pomyślą o jednym sposobie, któryby raz na zawsze stwierdził ich wzajemną przynależność i rozłączenie zmienił tylko w odjazd, nie w wieczyste rozerwanie: i nie biorą ślubu.
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.20.djvu/216
Ta strona została uwierzytelniona.