Strona:PL Platon - Hippjasz mniejszy.pdf/14

Ta strona została przepisana.

HIPPJASZ: Jakżeby mogło być inaczej, Sokratesie?
SOKRATES: A czy się i tobie samemu tak wydaje, Hippjaszu?
HIPPJASZ: Ze wszech miar; dziwneby było, gdyby nie.

V

SOKRATES: No, to Homerowi dajmy pokój, tem bardziej, że, niepodobna dziś pytać go na nowo, co też sobie myślał, kiedy pisał ten poemat. Ale, skoro ty zdajesz się podejmować jego sprawę i zdaje ci się też tak samo, jak twierdzisz, że Homer mówił, więc odpowiadaj równocześnie za Homera i za siebie.

HIPPJASZ: Będzie tak; zatem pytaj pokrótce, o co chcesz.
SOKRATES: Ludzie fałszywi, powiadasz, to niby niezdolni do zrobienia czegoś, jakby chorzy, czy też to zdolni do zrobienia czegoś?
HIPPJASZ: Zdolni, mówię ci i to bardzo mocno do wielu różnych rzeczy, a między innemi do oszukiwania ludzi.
SOKRATES: Zatem zdolni, zdaje się, będą wedle twego zdania, i ludzie obrotni. Czy tak?
HIPPJASZ: Tak.
SOKRATES: A oni są obrotni i oszukują z głupoty i nierozsądku, czy z szelmostwa i rozsądku pewnego?
HIPPJASZ: Z szelmostwa przedewszystkiem i z rozsądku.
SOKRATES: Więc są rozsądni, jak się zdaje?
HIPPJASZ: Tak; na Zeusa; i bardzo nawet!