Strona:PL Platon - Hippjasz mniejszy.pdf/54

Ta strona została przepisana.

taką piosnkę, niby dziecięciu, do snu śpiewać a w rzeczywistości może to tak jest, a może i nie tak — w ten sens kończył przecież Fajdona i Obronę i taką minę miał w wielu miejscach w Fajdrosie. W takich momentach pytania postawione w Hippjaszu Mniejszym przestawały być żartem dla niego. „Kto wie ostatecznie, tak mógł sobie myśleć wtedy, kto wie, czy mędrzec, który się krępuje i odmawia sobie i opanowuje swój temperament, aby przejść przez życie bez niczyjej krzywdy, kto wie, czy nie przegrywa stawki życia? Kto wie, czy ma jakikolwiek sens zabraniać czegokolwiek człowiekowi mądremu; czegokolwiek zechce i cokolwiek zrobi człowiek mądry, zawsze on więcej wart, niż nieodpowiedzialny typ intelektualnego kaleki“.
Te myśli nie mogły być dalekie od Platona samego; rozwinął je w Gorgjaszu w ustach Kalliklesa. Stąd nie żartuje Sokrates, kiedy się spowiada z pokus w tym kierunku. Momenty, w których świadomi, inteligentni zbrodniarze wydawali mu się więcej warci od nieświadomych i mimowolnych przestępców, a ci, ograniczeni i głupotą mimowoli zło powodujący w najgorszem stawali świetle, te momenty dają się doskonale pojąć u Platona i Sokratesa na tle ich kultu dla rozumu, a musiały im się szczególniej wyraźnie narzucać wtedy, gdy nadprzyrodzony świat tracił dla nich na chwilę charakter niewątpliwej rzeczywistości.
Stąd i sobie samemu i sofistom świeckim mógł Platon słusznie postawić to pytanie: kogo mam cenić wyżej: świadomego, inteligentnego człowieka,