— Nie uznajesz bynajmniej, jak mi Zeus miły!
— Nie zasługujesz na wiarę, Melecie, i to jeszcze, jak sądzę, wobec samego siebie! — I mnie wydaje się ten człowiek, Ateńczycy! bardzo zuchwałym i swawolnym, i skargę tę zaniósł zgoła przez zuchwalstwo, swawolę i lekkomyślność młodzieńczą. Wygląda to bowiem tak, jak gdyby zagadkę ułożył, chcąc się przekonać »czy się też pozna ten mądry Sokrates na żartach moich i na sprzeczności, w jakiej sam ze sobą zostaję — albo może uda mi się podejść i jego i resztę słuchających?« — Mnie się zdaje mianowicie, że w tej skardze sam ze sobą stanął w sprzeczności, jak gdyby rzekł: »Sokrates zawinił przez to, że bogów nie uznaje, ale że bogów uznaje«. A to są przecież słowa człowieka, który sobie igraszkę jakąś urządza! — Zastanówcież się wspólnie ze mną, mężowie, w jaki sposób wydaje mi się, że tak on mówi, a ty, Melecie! odpowiadaj nam — tylko pamiętajcie, o co na początku was prosiłem, nie objawiać mi hałaśliwie waszego niezadowolenia, jeżeli zwykłym swoim sposobem rozmowę prowadzić będę. — Czyż jest człowiek jaki, Melecie, który czyny ludzkie uznaje, a nie uznaje ludzi? — Niechaj odpowiada, mężowie, zamiast krzyczeć bezustannie! — Czy jest kto, co nie uznając koni, uznaje sprawy ich, albo nie uznając fletnistów, uznaje dzieła ich? — Niema takiego, mój najmilszy przyjacielu! — jeżeli ty nie chcesz odpowiadać, ja to mówię tobie i tym innym tutaj obecnym. Więc na to mi przynajmniej odpowiedz: czy jest kto, co sprawy istot boskich uznaje, a boskich istot nie uznaje?
— Niema.
— Cóż za grzeczność, że odpowiedziałeś wreszcie od nich oto zmuszony! — Więc ty utrzymujesz, że sprawy istot boskich uznaję i uczę o nich — mniejsza o to, czy one nowe, czy dawne — dosyć, że wedle słów twoich uznaję sprawy te, i zaprzysiągłeś to w oskarżeniu. Ale je-
Strona:PL Platona Apologia Sokratesa Kryton.pdf/23
Ta strona została przepisana.