z dwojga: bo albo czemś takiem jest, że umarły zgoła żadnego nie posiada czucia i niczem jest, albo jak podanie niesie, jest ona dla duszy przemianą jakąś i przeniesieniem się z miejsca tego tutaj na miejsce inne. Jeżeli żadnego czucia w niej niema, ale jest niby snem, w którym się marzenia nawet żadnego nie ogląda, to wielkim byłaby zyskiem. Sądzę bowiem, że gdyby ktokolwiek wyszukał sobie w pamięci noc, w której tak głęboko zasnął, że marzenia nawet żadnego nie ujrzał, i inne nocy i dni swojego życia z nocą tamtą porównał, i miał potem zastanowić się i powiedzieć, ile dni i nocy w życiu swojem lepiej i przyjemniej nad noc owę przepędził — to myślę, że nietylko już człowiek jaki zwykły, ale sam nawet król Perski przekonałby się, że takie nocy z łatwością policzyć się dadzą w porównaniu do reszty dni i nocy. Jeżeli więc taką jest śmierć, to zyskiem ją mienię, bo tym sposobem cały także czas ten nie wydaje się niczem więcej, jak tylko jedną nocą. A jeżeli jest ona znowu jak gdyby odejściem stąd na miejsce inne, i jeżeli prawdą jest, co powiadają, że tam znajdują się wszyscy umarli, to jakież mogłoby być większe dobro nad to, sędziowie? Bo jeżeli kto przyjdzie do Hadesu i uwolniwszy się od tych rzekomych tutaj sędziów, znajdzie sędziów w prawdziwem tego słowa znaczeniu, jacy tam wedle podania wyroki wydają, jak Minos i Radamantys i Ajakos i Tryptolemos[1] i innych wielu z półbogów, którzy sprawiedliwymi byli w swojem życiu — to czyż wędrówka taka małowartą będzie? A ileżby znowu dał niejeden z was za to, aby się zejść z Orfeusem i z Muzajosem i z Hezyodem[2] i z Homerem!
Strona:PL Platona Apologia Sokratesa Kryton.pdf/44
Ta strona została przepisana.