Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 108.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Jej twarz, jak róży bladej zawoje
Skropione jutrzenki łezką:
Jako mgła lekka, tak lekkie stroje
Obwiały postać niebieską.

— »Chłopcze mój piękny, chłopcze mój młody,
Zanuci czule dziewica:
Poco wokoło Świtezi wody
Błądzisz przy świetle księżyca?

»Poco żałujesz dzikiej wietrznicy,
Która cię zwabia w te knieje,
Zawraca głowę, rzuca w tęsknicy,
I może jeszcze się śmieje?

»Daj się namówić czułym wyrazem:
Porzuć wzdychania i żale,
Do mnie tu, do mnie, tu będziem razem
Po wodnym pląsać krysztale.

»Czy zechcesz, niby jaskółka chybka,
Oblicze tylko wód muskać,
Czy zdrów jak rybka, wesół jak rybka,
Cały dzień ze mną się pluskać, —

»A na noc w łożu srebrnej topieli,
Pod namiotami zwierciadeł,
Na miękkiej wodnych lilijek bieli,
Śród boskich usnąć widziadeł.« —

Wtem z zasłon błysną piersi łabędzie...
Strzelec w ziemię patrzy skromnie.
Dziewica w lekkim zbliża się pędzie,
I — »do mnie, woła, pódź do mnie!«

I na wiatr lotne rzuciwszy stopy,
Jak tęcza śmiga w krąg wielki,
To znowu siekąc wodne zatopy,
Srebrnemi pryska kropelki.