Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 120.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Byłem ja gospodarny, gdy byłem szczęśliwy;
Chwalili mnie sąsiedzi,
Chwalił mię ojciec siwy:
Teraz się ojciec biedzi;
A ja ni ludziom, ni Bogu!
Niech ziarno w polu przepadnie,
Niech ginie siano ze stogu,
Niech sąsiad kopy rozkradnie,
Niech trzodę wyduszą wilki!
Niemasz, niemasz Marylki!
Daje mi ojciec chaty,
Daje mi sprzęt bogaty,
Bym wziął w dom gospodynię;
Namawiali mię swaty,
Niemasz, niemasz Maryli!
Swaty nie namówili:
Nie mogę, nie, nie mogę!
Wiem, ojcze, co uczynię:
Pójdę w daleką drogę,
Więcej mnie nie znajdziecie
Choćbyście i szukali,
Nie będę już na świecie,
Przystanę do Moskali[1],
Żeby mię wraz zabili.
Niemasz, niemasz Maryli!

MATKA.

Czemuż nie wstałam zrana?
Już w polu pełno ludzi.
Niemasz cię, niemasz, kochana
Marylo, któż mię obudzi?
Płakałam przez noc całą,
Zasnęłam, kiedy dniało.
Mój Szymon gdzieś już w polu,
Wyprzedził on świtania;

  1. Przystać do Moskali znaczy na Litwie: wstąpić do wojska.