Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 131.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

»Patrz, oto na miarę ćwieczek,
Cal gruby, długi trzy cale,
W każde z makowych ziarneczek
Wbij mi takie trzy bretnale[1].

Mefistofil duchem skoczy,
Konia czyści, karmi, poi,
Potem bicz z piasku utoczy,
I już w gotowości stoi.

Twardowski dosiadł biegusa,
Próbuje podskoków, zwrotów,
Stępa, galopuje, kłusa —
Patrzy, aż i gmach już gotów.

»No! wygrałeś, panie biésie,
Lecz druga rzecz nieskończona:
Trzeba skąpać się w tej misie —
A to jest woda święcona«.

Dyabeł kurczy się i krztusi,
Aż zimny pot na nim bije:
Lecz pan każe, sługa musi,
Skąpał się biedak po szyję.

Wyleciał potem, jak z procy,
Otrząsł się, dbrum! parsknął raźnie:
»Teraz jużeś w naszej mocy,
Najgorętsząm odbył łaźnię«.

»Jeszcze jedno, będzie kwita:
Zaraz pęknie moc czartowska! —
Patrzaj, oto jest kobiéta,
Moja żoneczka, Twardowska.

»Ja na rok u Belzebuba
Przyjmę za ciebie mieszkanie;
Niech przez ten rok moja luba
Z tobą, jak z mężem zostanie.

  1. Przypis własny Wikiźródeł bratnal, bretnal, z niem. Brettnagel, gwóźdź (zob. Aleksander Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Kraków, Krakowska Spółka Wydawnicza, 1927, s. 39)