Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 140.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Dwie świece musiał zapalać,
I dwa kałamarze nalać.
Coś mu zabolało w łokciu;
Wziął pióro, na piórze włosek,
I bardzo spisany nosek:
Otrząsł, przyciął na paznogciu.
Po długim względzie, rozględzie,
Wreszcie pisze: niech tak będzie.
Chciał dołożyć i nazwisko:
Lecz nim pierwsze »T« napisał,
Myślał pół godziny blizko,
Głową i piórem kołysał,
I nic więcej nie napisał;
Tylko do pierwszej litery
Dodał małe kropki.... cztery.

Gdy już napisano widzi,
Jeszcze patrzy, jeszcze bada;
Niechaj z tego nikt nie szydzi,
Bo z dyabłami rzecz nie lada.

Lecz jakże się musiał zdumieć,
Gdy głoska B, w słowie będzie,
Zaczęła brzęczeć i szumieć,
I wzdymać wszystkie krawędzie.
Kręci się, beczy, podrasta,
Jak na drożdżach kawał ciasta;
Dolna litery połowa,
Wykurcza się w brzuch i żebra,
U zwierzchniej wypukła głowa,
Nakształt ogromnego cebra.
Szyjka jak u osy wązka,
Nosik orła, bródka kozła,
A z jednej go strony końska,
Z drugiej kurza łapka wiozła;