Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 324.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie znają tam, co różność, rozmaitość, mnóstwo,
Mieszkańcy tam jednacy, jako jedno bóstwo,
I myśl ich zawsze jedna, jako jedna wieczność,
Łączy przeszłość, obecność i przyszłą konieczność.
Na cierniach i opokach spoczywa wygoda,
Wpośród trudów błogiego zażywając stanu,
Ich użycia żywota godłem zdrowa woda,
A ich duszy obrazem — cisza oceanu.
Ten ogród jest ogrodem Cnoty-czarownicy,
Niepowabny i groźni tam siedzą strażnicy;
Lecz kto ufa, że Boga, że siebie nie zdradzi,
Lew mu bramę otworzy, słoń go zaprowadzi.
Na prawo widzisz drugą, druga idzie ścieżka,
I gładka i pochyła, kwiatami ozdobna,
Do tego, kędy wiedzie, ogrodu podobna.
Tam druga czarownica, zwodna Rozkosz mieszka.
Widziałaś w piękne lato przy zachodzie słońca,
Na powietrzu krąg drobnych, niezliczonych muszek?
To jest obraz mieszkańców, ich myśli, serduszek,
Ich żywota w ogrodzie i obraz ich końca.
Murawa tam posłaniem, lecz wpośród uśpienia
Nie odświeża mieszkańców balsam ukrzepienia;
Różnobarwnym czarują tam kwiaty kolorem,
Lecz które kwitły z rana, więdnieją wieczorem.
Tam mieszkańcy tak różni, jak różne owadki,
Ich myśli tak odmienne, jak odmienne kwiatki.
Używają ogrodu, nie syci ogrodu;
Piją miód, i wypiwszy, niekontenci z miodu.
Nie myślą tam, co było, co będzie za długo,
Chcą samą, coraz inną obecnością władać,
Jedną czaszą słodycze, gorycz piją drugą,
Śmieją się, aby płakać, latają, by spadać;
Ich jestestwo tak lekkie, jak puszek i cienie,
Tron ich sławy dźwigają zefirów ramiona,