Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

niech pan uważa; jeżeli Navarro się zbudzi, chwyci za rusznicę, i wówczas baczność! Ja już zaszedłem za daleko aby się cofnąć; niech pan sobie daje rady jak pan umie.
Ladaco był już na siodle; spiął konia i niebawem straciłem go z oczu w ciemności.
Byłem mocno oburzony na mego przewodnika i dość niespokojny. Po chwili namysłu, powziąłem postanowienie i wróciłem do izby. Don José spał jeszcze, wynagradzając sobie niewątpliwie w tej chwili trudy i bezsenności wielu burzliwych dni. Musiałem silnie nim potrząsnąć, aby go obudzić. Nigdy nie zapomnę jego strasznego spojrzenia, oraz ruchu jakim sięgnął po rusznicę, którą, przez ostrożność, umieściłem w pewnem oddaleniu.
— Panie, rzekłem, przepraszam że pana budzę, ale chcę panu zadać jedno niedorzeczne pytanie: czy pan byłby rad spotkać tutaj jakie pół tuzina lansjerów?
Skoczył na równe nogi i rzekł grzmiącym głosem:
— Kto panu to powiedział?
— Mniejsza skąd pochodzi przstroga, byle była dobra.