Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

Udałem się do Jerez z listem Pastji do pewnego szynkarza, u którego schodzą się przemytnicy. Zapoznałem się z tymi ludźmi, a herszt, zwany Dancaire, przyjął mnie do swej bandy. Puściliśmy się do Gaucin, tam odnalazłem Carmen, z którą naznaczyliśmy sobie spotkanie w tej miejscowości. W wyprawach naszych ona pełniła funkcje szpiega, i to najlepszego jak sobie można wyobrazić. Wracała z Gibraltaru, i już ułożyła z kapitanem pewnego okrętu wyładowanie towarów angielskich, które mieliśmy odebrać na wybrzeżu. Udaliśmy się, by czekać ich w pobliżu Estepony, poczem ukryliśmy część w górach; z resztą ładunku wędrowaliśmy do Ronda. Carmen poprzedziła nas tam. Ona-to również wskazała nam chwilę, w której mamy wejść do miasta. Ta pierwsza wyprawa oraz kilka następnych odbyły się szczęśliwie. Życie przemytnika lepiej mi się podobało niż życie żołnierza; obsypywałem Carmen podarkami. Miałem pieniądze i kochankę. Nie miałem wyrzutów, bo, jak mówią cyganie: Wśród przyjemności świerzb nie swędzi. Wszędzie znajdowaliśmy dobre przyjęcie, koledzy traktowali mnie życzliwie, a nawet z szacunkiem. Ale najbardziej przywiązy-