Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.

wonych mundurów)! że zaś mam tylko jedno oko, trudno mi się przebrać.
— Mam zatem ja iść? — rzekłem, upojony na samą myśl o zobaczeniu Carmen; mówcie, co trzeba zrobić?
Tamci rzekli:
— Zrób tak: jedź wodą, albo idź przez Saint-Roc, jak wolisz, a kiedy będziesz w Gibraltarze, spytaj w porcie gdzie mieszka handlarka czekolady imieniem Rollona. Znajdziesz ją, i dowiesz się, co się dzieje.
Stanęło na tem, że wszyscy trzej pójdziemy do sierry Gaucin, że tam zostawię moich dwóch towarzyszy, i udam się do Gibraltaru, jako handlarz owoców. W Ronda nasz człowiek postarał mi się o paszport; w Gaucin dano mi osła: naładowałem go pomarańczami i melonami i puściłem się w drogę. Skorom przybył do Gibraltaru, okazało się, że znają tam Rollonę, ale że umarła lub też poszła do finibus terrae (na galery, lub też do wszystkich djabłów); to jej zniknięcie tłómaczyło, mojem zdaniem, w jaki sposób straciliśmy sposób porozumiewania się z Carmen. Umieściłem mego osła w stajni i, wziąwszy pomarańcze, szedłem przez miasto rzekomo aby je sprzedać, ale w istocie aby zoba-