Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 1 124.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

fabrycznym: „ssie nos”, a co było oznaką głębokiego zaabsorbowania.
Stos cały listów i rozmaitych papierów leżał przy nim na nizkim stoliku, cała świeżo nadeszła poczta dzisiejsza, którą zwykle sam odbierał.
— Pomoże mi pan rozsegregować listy, panie Borowiecki, zastąpi pan Knolla odrazu zresztą, chcę pana nieco zabawić.
Borowiecki spojrzał pytająco.
— Listami. Zobaczy pan jakie i o co listy pisują do mnie.
Odłożył za siebie broszurę.
— Kundel, dawaj!
Lokaj wszystkie papiery ze stolika zsypał mu na kolana.
Bucholc z szybkością nieporównaną przeglądał koperty i rzucał za siebie razem z objaśnieniem:
— Kantor!
Lokaj w powietrzu chwytał wielkie koperty opatrzone firmami.
— Knoll! Listy z adresem zięcia.
— Fabryka!
Na tych był adres firmy dla doręczenia pracującym w fabrykach.
— Centrala! Faktury kolejowe, zapotrzebowania, rachunki, trassy.
— Drukarnia! Cenniki farb, próbki kolorów na cienkich kartonach i malowane wzory deseni.
— Szpital! listy do szpitala fabrycznego i do doktorów.
— Meryenhof! Do zarządu majątków ziemskich, który był przy głównym zarządzie fabryki.