Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 1 192.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

trzeć na trzecie piętro domu, stojącego wprost pałacu, w trzy mocno oświetlone okna, po za któremi migotały czarne sylwetki ludzi.
Otworzył lufcik i słuchał.
Drżący głos skrzypiec śpiewał jakiegoś sentymentalnego walca, wtórował mu jękliwie wiolenczella, to muzyka cichła, a natomiast wybuchał gwar kilkunastu głosów i śmiech rozlewał się kaskadą bujną na cichą ulicę razem z brzękiem szklanek i talerzy.
Bawiono się wesoło.
Szaja nacisnął guzik elektryczny na lokaja.
— Kto tam mieszka? — zapytał ostro, wskazując na okno.
— Zaraz się dowiem, jaśnie panie.
— Ja jestem chory, a oni się bawią! Za co oni się bawią? Skąd oni mają na zabawę? — myślał zirytowany, nie mogąc oderwać wzroku od tych okien.
— Dom E, trzecie piętro, pięćdziesiąty szósty numer, mieszka tam Ernest Ramisz, majster z piątej sali tkackiej — recytował prędko lokaj.
— Dobrze. Pójdziesz i powiesz, żeby przestał grać, bo ja spać nie mogę, że ja sobie nie życzę, coby oni się bawili. Każ konie założyć. Ernest Ramisz, musi za dużo brać, kiedy go stać na zabawy — powtarzał, wrażając sobie w pamięć to nazwisko.