Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 1 262.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

piękna i dystyngowana; a skąd Trawińskiego stać na taką żonę, to nie zapominaj Maks, że Trawiński jest zupełnie przystojny i bardzo wykształcony człowiek. Nie patrz na niego jako na fabrykanta, któremu się nic nie wiedzie, ale jako na człowieka. Otóż on, jako człowiek jest wyjątkowym okazem, wysubtelnionym przez dawną w rodzinie kulturę. Opowiadał mi, że ojciec jego, bardzo bogaty obywatel z Wołynia, zmusił go niejako do założenia fabryki. Staremu przewrócił w głowie wielki przemysł i wydaje mu się to obowiązkiem narodowym, aby szlachta szła współzawodniczyć z podlejszą nacyą w pracy około podźwignięcia tego przemysłu. Widzi nawet odrodzenie tej kasty w przemyśle. Trawiński zaś tak się do tego nadaje, jak ty naprzykład do zatańczenia mazura, ale ojca usłuchał, no i powoli stapia w swojej przędzalni ojcowskie kapitały, wyprzędza mu lasy i ziemię. Widzi sam i czuje to doskonale, że ta nasza łódzka ziemia obiecana, musi się stać dla niego ziemią przeklętą, ale pomimo to walczy uparcie z niepowodzeniem i brakiem szczęścia. Uparł się i chce przemódz.
— Czasem tacy wychodzą dobrze na swoim uporze. Ona wie o jego położeniu?
— Chyba nie, bo on z tego gatunku ludzi, co to gotowi umrzeć w ofierze, byle się do ich najdroższych nie przedarła żadna wieść przykra, żadna troska.
— Znaczy, że kocha tę swoją bajeczną.
— Tam jest coś więcej niż miłość, bo cześć prawie i wspólne uwielbienie, dosyć wyraźnie czytałem to z ich spojrzeń.
— Dlaczegóż ona się nigdzie nie pokazuje?
— Nie wiem. Nie masz pojęcia co ta kobieta ma